Cześć
Wczoraj pierwszy raz w życiu nie przeczytałam książki w tradycyjny sposób, a postawiłam na audiobooka. Wymyśliłam, że to może być spoko opcja podczas kiedy ja korzystam z bieżni na siłowni. Wcześniej wydawało mi się, że nie będę umiała wczuć się w ten sposób w historię, ale okazało się, że audiobook też potrafi być świetny! W ten sposób ćwiczyło mi się super, polecam! Dzisiaj jednak nie będzie ani o książkach, ani o ćwiczeniach, bo bohaterem dzisiejszej notki zostanie niezwykle intrygujące masełko z The Body Shop - Smoky Poppy.
The Body Shop Masło do Ciała Smoky Poppy
The Body Shop Masło Smoky Poppy |
Opis: " Nasza limitowana kolekcja Smoky Poppy wzbogacona jest prawdziwymi, ręcznie zbieranymi kwiatami maków z regionu Ankary w Turcji. To zmysłowa i uwodzicielska linia, której nigdy nie będziesz miała dosyć, a jej euforyczny zapach zawiedzie Cię do krainy niekończącej się przyjemności. Wzbogacone ekstraktem z oleistych maków, oleiste kosmetyki, pozwolą Ci rozkoszować się ekskluzywną pielęgnacją ciała. "
Ode mnie: Do tej pory miałam tylko jedno masełko The Body Shop z linii arganowej, które opisywałam w tym poście. Nie byłam z niego zadowolona ani trochę, zapach nie robił na mnie żadnego wrażenia, rolowało się i wchłaniało całe wieki. Jako, że jestem człowiekiem z gatunku "na przekór wszystkiemu", bardzo się ucieszyłam kiedy wygrałam to masło u Mongi, ponieważ byłam ogromnie ciekawa tego, czy uratuje moją relację z tą marką czy może totalnie ją pogrąży^^ ? Co się wydarzyło? Przeczytajcie dalej. :)