Halloweenowe Rozdanie z Arcy Joko

Haj!

Odkąd pamiętam zawsze ciągnęło mnie do dziwnych, tajemniczych zjawisk, miejsc i zagadek. Uwielbiałam
horrory i filmy z dreszczykiem. Nie trudno się więc domyślić, że jest takie jedno amerykańskie święto, które szczególnie przykuwa moją uwagę. Halloween. Poza tym tak się dziwnie złożyło, że mam wtedy urodziny.
Żeby uczcić w jakiś sposób ten dzień zapraszam was na: Halloweenowe Rozdanie.

Wystarczy być publicznym obserwatorem mojego bloga.  
Wszystkie nagrody są nowe i nie używane. 
Czas trwania: 30 września- 31 października
do północy.



Nagroda nr 1: Losuję wśród wszystkich. Wystarczy być obserwatorem tego bloga i zgłosić się w komentarzu.

1. Podgrzewacze o zapachu truskawkowym.
2. Essence, cień do powiek In The Clouds. ( z tyłu lekko obdarta naklejka)
3. Różany susz Flower Air
4. Original Source, płyn do kąpieli, malina& wanilia.
5. Clis, płyn do demakijażu.
6. One Colour, lakier do paznokci.
7. Nadmorska bransoletka.
8. Megge, mydełko. 


Nagroda nr 2: 
Dla osób, które dodatkowo odpowiedzą na pytanie:
Jesteś w USA. Jakie przebranie wybierasz dla siebie w Halloweenową noc?
Interpretacja, długość i forma odpowiedzi dowolna. 
( najpierw wylosuję nagrodę nr jeden, więc jeśli to nie ty będziesz tym szczęśliwcem a jeśli odpowiedziałaś na pytanie to bierzesz udział w walce o tą nagrodę ).Wybiorę odpowiedź, która w jakiś sposób najbardziej mi się spodoba.



1. Podgrzewacze o zapachu truskawkowym.
2. Wibo, lakier do paznokci.
3. 2 x ozdóbki do paznokci
4. Maggie, mydełko.
5. Essence, cień do powiek, Divas love Drama (z tyłu lekko obdarta naklejka)
6. Nadmorska bransoletka.


Nagroda nr 3: Tylko dla was moje Kochane Arcy Gadułki, w ramach podziękowania, zwycięzca zostanie wyłoniony drogą losowania z pierwszej dziesiątki jaka będzie w dniu 31.10.2013.Arcy Gadułki do tego dnia będę znała tylko ja.



1.Wibo Eliksir, pomadka do ust, Nude.
2. Enjoy, szafirowa kredka do oczu.
3. Nadmorska bransoletka.
  
Wzór komentarza:

Obserwuję jako:
  
Dodatkowo:
Dodałam baner w pasku: Tak/ Nie (link)
Dodałam baner w notce: Tak/Nie
Lubię na FB: Tak/Nie  jako …..
Udostępniłam na FB: Tak/ Nie (link)
E mail:
Odpowiedź na pytanie:

Jeśli chcemy lubić na FB to tu: KLIK
Za każde „Dodatkowo” dodaję 1 los. W losowaniu o nagrodę nr 1.
  
 Nudny regulamin
Aby wziąć udział należy być osobą pełnoletnią i posiadać własnego bloga.
Nagrodę wysyłam tylko na terenie Polski.
Organizatorem i jednocześnie sponsorem rozdania jestem ja. 
Czas trwania konkursu : 30.09- 31.10
O wynikach pinformuję do około pięciu dni od zakończenia. Na maila zwrotnego czekam cztery dni.
Nie biorę pod uwagę blogów stworzonych tylko na rozdania. (szok, że takie w ogóle istnieją).
Odpowiadając na pytanie wyrażasz zgodę na publikowanie treści odpowiedzi na moim blogu. 
Będzie mi miło jeśli po rozdaniu pochwalisz się nagrodami w notce :D




 Baner do pobrania.



Mam nadzieję, że wszystko jest zrozumiałe, a nagrody przypadły wam do gustu?
Sama mam szczęście do rozdań, dziś udało mi się również wygrać więc i wam życzę powodzenia.
Wasza Joko :)

Cynamonowa Maska do Stóp Dr Irena Eris

Hej Dziewczyny!
Ostatnio głośny jest temat wygrywania konkursów poprzez jak największą liczbę polubień o czym możecie przeczytać na przykład w Aferkowie Małym Klik. Szczerze to nigdy nie interesowała mnie taka forma "konkurowania" bo ani mnie to nie bawi ani nie widzę w niej logiki. Czemu o tym mówię? Ach, bo jakiś czas temu udało mi się wygrać w konkursie na portalu kobieta.pl. i nie musiałam od nikogo żebrać lajków, wystarczyło w miarę kreatywnie odpowiedzieć na zadane pytanie :) Jesteście ciekawe czy spodobała mi się nagroda?

Cynamonowa Maska Do Stóp Dr Irena Eris
  
Od Producenta: Cynamonowa maska do stóp o bogatej konsystencji i apetycznym zapachu intensywnie pielęgnuje i chroni skórę stóp. • aromatyczny olejek cynamonowy pobudzając mikrokrążenie, przyjemnie rozgrzewa skórę. • skoncentrowana dawka urea (10%), skutecznie wygładza i zmiękcza naskórek.
• alantoina dodatkowo łagodzi, redukuje wysuszenie i zgrubienia skóry.


Moja Opinia:

- Nie spodziewałam się, że ta maska będzie aż tak duża. Jej pojemność to 200 ml i uwierzcie mi , starałam się stosować ją co wieczór od około miesiąca, a jej prawie wcale nie ubyło. Jest bardzo duża i wydajna.

- Pudełko jak i sam słoiczek tego kosmetyku jest utrzymany w brązach, bielach i złocie. Taka kolorystyka od razu przywodzi na myśl po prostu luksusowy i bardzo elegancki produkt.

-  Wszyscy są pewnie ciekawi zapachu :) Otóż jest bardzo intensywny, w ogóle nie czuć w nim chemii, i od razu unosi się w powietrzu. Oczywiście jest cynamonowy. Osobiście cenię sobie intensywność zapachów i lubię cynamon. Dla mnie super jednak tylko w zimne pory roku. Jakoś nie wyobrażam sobie tak mdłego, korzennego zapachu stosować na przykład latem na swoje stopy. Prawda?
Co więcej zdaję sobie sprawę, że nie jest to wcale woń powszechnie lubiana. Według mnie mnóstwo ludzi może wręcz nie lubić tego zapachu a  jego intensywność odrzuci ich od tej maski. Osobiście uważam, że świetnym rozwiązaniem byłaby możliwość wyboru innej linii zapachowej, ale to nie ja jestem specjalistką.

- Konsystencja jest aksamitnie kremowa i wręcz ją uwielbiam. Na prawdę wręcz pozorom to ogromny plus, bo sama aplikacja już jest relaksem dla mnie.

- Producent obiecuje nam efekt rozgrzewający. Ja mam wiecznie zimne stopy więc ucieszyłam się na tę informację. Jednak rozczarowałam się tutaj bardzo, gdyż żadnego, absolutnie żadnego rozgrzania nie poczułam.

- Moje stopy są w dobrej kondycji. Nie mają popękanych pięt ani większych problemów. Były może lekko przesuszone i codzienne stosowanie maski ładnie je nawilżyło. Efekt nie jest krótkotrwały. Specjalnie odstawiłam maskę na parę dni a moje stopy wcale nie wróciły do gorszego stanu. Jestem ciekawa jak sprawiłaby się na popękanych piętach, ale ja tego przetestować akurat nie mogłam.

EDIT: Maska została już też przetestowana na popękanych piętach bliskiej mi osoby, jeśli chodzi o regenerację jej regularne stosowanie jet niezastąpione. Ma cudowny wpływ. 

- Największą zagadką tej maski jest dla mnie jednak uwaga: ani nie działanie, ani nie zapach, ani nie konsystnecja a ....efekt rozświetlenia...Producent nie wspomina o czymś takim, ani o żadnych drobinkach. Tymczasem ja jestem wręcz pewna że dopatrzyłam się tam mikroskopijnych drobinek, które wizualnie poprawiają wygląd naszej skóry. 

Od lewej:
1. Skóra przed aplikacją. 
2. Skóra  w czasie aplikacji. Widać gołym okiem że ten krem rozświetla. Zostawia nawet tłusty film, który jednak po ok 10 minutach znika. 
3. Skóra po totalnym wchłonięciu kremu. Brak filmu. Jednak według mnie trochę drobinek zostaje i stopa wygląda ładniej. 
Pytanie: Czyżby to był zabieg polegający na tym, wizualnie nasza skóra lepiej wygląda więc mamy myśleć, że maska pomaga? Czy po prostu to miły dodatek? Nie wiem. Ale narzekać nie będę,bo mi się podoba.




Podsumowując: Cynamonowa maska do stóp dla mnie jest przede wszystkim miłym, pachnącym zabiegiem. Aplikacja  jest bardzo relaksująca, przy czym żałuję, że obietnica co do rozgrzewającego efektu nie jest spełniona. Jednak produkt utrzymuje moje stopy w na prawdę świetnejformie. Przy okazji rozświetlona skóra, ładnie wygląda. Jestem z niego ogromnie zadowolona.
Cena: ok 115 zł za 200 ml. 





Ps. Składu niestety nie będzie. Zdjęcia robiłam prawie miesiąc temu, a skład był dołączony do pudełka na osobnej etykiecie, która niestety " wsiąkła". Please, please forgive me..  :)
Ps. Tak wiem, post tasiemiec, ale ta maska nie była łatwa do zrecenzowania i musiałam wytoczyć potok słów. Gratuluję swoją drogą, jak ktoś przeczytał całość. 

My Secret Sandy Lakier do paznokci.

Hej Dziewczyny.
Przez dłuższy czas nie mogłam znaleźć lakierów do paznokci o piaskowej fakturze. Nie sądzę, żeby Świętokrzyskie było aż tak zacofane, raczej zrzuciłabym to na moją spostrzegawczość.Wciąż nie udało mi się dorwać takiego koloru jaki sobie wymarzyłam, ale uparłam się, żeby w końcu jakiś mieć. Zapraszam na recenzję.
My Secret Sandy nr 173
Piaskowa Faktura

Kolor najbardziej przypomina mi szmaragdową zieleń. Wymarzoną była by ciemniejsza, bardziej butelkowa, z myślą o jesieni. Jednak ta  też mi się podoba, ma coś w sobie choć zdaję sobie sprawę, że nie jest to kolor dla wszystkich.


Moja Opinia:

- Lakier spisuje się głównie ze względu na bardzo przyjemną aplikację. Konsystencja jest według mnie świetna, nie rozlewa się i nie smuży. Tak na prawdę wystarcza jedna warstwa lakieru dla dobrego pokrycia, aczkolwiek ja dla zasady lubię nałożyć dwie. 

- Wysycha szybko i nie ma problemu z żadnymi odgnieceniami w trakcie codziennych czynności. Śmiało mogę powiedzieć, że jest po prosu dobrej jakości.

- Co do trwałości nie lubię się wypowiadać. według mnie to sprawa indywidualna i zależy od tego kto co stosuje na wierzch i pod lakier :)

- Pędzelek czy opakowanie się niczym nie wyróżnia. Buteleczka jest kwadratowa i stoi :] Piaskową fakturę lakieru możemy odróżnić poprzez napis SANDY na nakrętce.

- Mogę się przyczepić tylko do gamy kolorystycznej, bo o ile kolorów o zwykłej fakturze mamy sporo tak ta piaskowa jest zwyczajnie dyskryminowana. W wersji Sandy możemy znaleźć tylko cztery odcienie.  Szkoda, bo miałam na prawdę niewielki wybór. Gdyby ktoś chciał się zapoznać z pełną ofertą wystarczy kliknąć. KLIK "Piaski" to cztery ostatnie odcienie.


Podsumowując: Lakier od My Secret pozytywnie zaskoczył mnie swoją jakością połączoną z na prawdę łatwą i przyjemną aplikacją. Kupiłabym chętnie kolejny z tej serii, jednak niestety nie zrobię tego przez ograniczoną gamę kolorystyczną wśród tzw. "piasków". Polecam się zapoznać, może i wam wpadnie coś w oko ;)
Cena: ok.7 zł Produkt kupiłam w Naturze

Pozdrawiam
Joko.

II post z serii: Joko z Serducha


Przyszła Taka Niechciana

Ze świecą szukać tego, kto ucieszył się z Jej nadejścia. Była bardzo tajemnicza, jakby coś ukrywała. Melancholijny charakter sprawiał, że przy Niej innych, nachodziły refleksje. Znowu nie przysporzyła sobie tym zbyt wielu przyjaciół. Dlaczego zapytasz? Bo ludzie boją się refleksji. Nachodzi ich z jakiegoś powodu, 
źródło:http://i2.pinger.pl/pgr430/589edb5f001512734c377c68
często w swoim finale powoduje łzy. Ludzie nie chcą refleksji, dlatego są ciągle czymś zajęci, a Ona przychodzi i nagle każe Ci po prostu usiąść wyjrzeć za okno i myśleć. I wiesz, kto najbardziej na tym cierpi? Te wszystkie romantyczne dusze dziewczyn, które samotnie spędzają swoje wieczory. Otulają się kocem i robią sobie ciepłą herbatę, bo tylko w ten sposób mogą się ogrzać. Nie ma przy nich silnego ramienia, które wypędzi zimno.
Ona przychodzi rozpala ogień w kominku, albo wyciąga zapachową świecę. Potem włącza muzykę. Jaką? Każdą. Ona wie, która muzyka trafi akurat prosto w Twoje serce, a potem patrzy na Twoje łzy kapiące i wzrok taki utęskniony za czymś. Za czym? Nie wiem. Może nieosiągalnym. Może marzeniem. Morze wspomnieniem. Może osobą. Wiele jest takich może. A Ona zna je wszystkie, bo Ona otwiera te romantyczne dusze. Myślisz sobie jaka ona zimna, chłodna, nieczuła, czemu Ona mi to robi?  A może po prostu jest wrażliwa. Może też jest taka romantyczna jak Ty. Ona ma swoją tajemnicę. Nie jest wcale zła. Zło jest brzydkie, może się chować pod ładną postacią, ale w środku zawsze jest zgniłe. A Ona ma na odwrót, chowa się pod płaszczem,  nie chcą jej, wyganiają, a taka jest przecież piękna w środku.
Każe Ci myśleć, każe Ci płakać, każe Ci wspominać. Ale wiesz.. obdarza Cię emocją, przeżyciem, czymś naprawdę wspaniałym. Jaka byś teraz była bez tej swojej głębi w sercu? Nie chcesz przecież być pusta, chcesz to wszystko mieć, chcesz  pamiętać i tęsknić.
I czy tak naprawdę nie lubisz tej książki i koca?
Tej herbaty gorącej pitej przy melodii Twojej?
Patrzeć za okno na hulający wiatr i opadające liście?
Wsłuchać się w Jej dźwięki?
Wyobrażasz sobie jak wspaniale byłoby całować się z kimś w kroplach deszczu?
Właśnie, a Ona z kroplami deszczu przychodzi przecież.
Majestatyczna
Dumna
Tajemnicza
Piękna…Jesień. 

Ps.1 Pierwszy post z tej serii możecie zobaczyć tutaj : Atak Klonów, KLIK
Ps.2 Tak wiem, blog kosmetyczny a tu taki tekst. I niby nie powinno się mieszać tematów, no ale ja tak strasznie lubię pisać, że czasem mam ochotę się tym podzielić. A z kim, jak nie z wami? Poza tym to mój blog, moje literki ;) Także, gdyby ktoś rzeczywiście doczytał całość, to dzięki Kochana ;*

Artykuł udostępniam również na:  http://przepis-na-kobiete.pl/Artyku%C5%82y/292/przysz-a-taka-niechciana

Kredka do oczu Color Riche Le Khol od Loreal

Hej Dziewczyny.

Dziś mamy pierwszy dzień jesieni. Ta piękna tajemnicza dama, chcąc chyba udowodnić swą moc powitała mnie lekkim przeziębieniem. Na pewno nie zamierzam tak łatwo ulec. Co więcej mimo jej kaprysowi, wciąż jestem pełna podziwu dla jej majestatu. Ale nie przyszliście tu czytać o jesieni prawda? :)

Kredka do oczu Color Riche Le Khol  nr 101 w odcieniu Midnight Black od Loreal




Moja Opinia:

- Kredka ma bardzo dobrą pigmentację, nie blaknie podczas dnia, a tego głównie oczekuję.

- Co więcej jest bardzo trwała i nie rozmazuje się. Myślę, że musiałabym nieźle trzeć żeby zmyć ją samą wodą a nikt nam nie obiecuje, że jest wodoodporna.

- Jest to kosmetyk, z którym współpracuje się  bardzo dobrze. Kredka jest miękka, ładnie i łatwo się rozprowadza. W swojej makijażowej karierze, uwierzcie mi, przerobiłam czarnych kredek całe mnóstwo. Operowanie i malowanie się Color Riche mogę zaliczyć do jednych z najwygodniejszych i najbardziej przyjemnych. 

- Jedyne co mi w takich kredkach przeszkadza, to fakt, że trzeba je samemu temperować. W zestawie takiej temperówki nie dostaniemy, trzeba zaopatrzyć się w swoją. Niestety sama sprawa ostrzenia jej nie należy do najłatwiejszych, ale tak chyba jest z większością tego typu kredek?

- Wygląd ma bardzo klasyczny i standardowy. Kredka zabezpieczona jest plastikową końcówką :)

- Myślę, że znajdziemy ją w drogeriach, aczkolwiek ja swoją zamówiłam na http://cocolita.pl/ kiedy jeszcze była w promocji za około 7 zł. W tym momencie cena na tej stronie wynosi 13,90.

Podsumowując: Największym atutem tej kredki jest jej trwałość i łatwość w aplikacji. Myślę, że większość z was byłaby na prawdę zadowolona. Czarna kredka to mój niezbędnik w makijażu, a tą mogę polecić.



- Na koniec mam dla was swatcha na wesoło. Właśnie stąd wiem, że kredkę ciężko zmyć wodą, nawet w połączeniu z mydłem. ;)


Ps. Mam nadzieję, że jakoś radzicie sobie z tym nagłym nadejściem jesieni i nie dopadła was jeszcze chandra? :) 
Ściskam, 
Joko.

Velvet Nail Effect Powder od Wibo

Hej Dziewczyny!
Długo się zastanawiałam czy w ogóle pisać tą recenzję, bo mam tak na prawdę dwa nadające się do publikacji zdjęcia, bez efektu końcowego. Czemu? Nie miałam cierpliwości na zrobienie kolejnych... przeczytajcie same.


  
Velvet Nail Effect Powder
Oglądając efekt zamszowych paznokci na zdjęciach zawsze myślałam: Oh! Jakie to PIĘKNE. A, że Wibo ostatnio bardzo reklamuje swoją najnowszą kolekcję Wild Thing, gdzie znajdziemy między innymi velvet postanowiłam, że wypróbuję właśnie ten.
Hmm...Aplikacja to był istny koszmar. Jak już uporacie się z ładnym pomalowaniem paznokci co wiadomo, zawsze troszkę zajmuje, należy obsypać je sobie zamszem. Równomierne obsypanie paznokcia też zajmuje trochę czasu bo velvet leci jakby chciał a nie mógł. Zdaję sobie sprawę, że jest jeszcze metoda na maczanie paznokcia w zamszu, ale postanowiłam robić wszystko jak w instrukcji. Minęło z 15 minut udało mi się, przy okazji mam obsypane z pół każdej ręki. Nadmiar usunęłam pędzelkiem. Po odczekaniu odpowiedniego czasu, aż wszystko ładnie wyschło, postanowiłam umyć sobie ręce. Jedna trzecia zamszu została spłukana pod wodą, a kolejna wytarta z ręcznikiem.

UWAGA: Jeśli chcesz się cieszyć zamszowymi paznokciami, nie należy myć rąk! :] Więc teoretycznie nie powinno się korzystać z toalety, a brudne naczynia w zlewie niech się piętrzą dalej. Podejrzewam, że nie należy wykonywać większości czynności życiowych, które wykonuje przeciętna kobieta. 
Może i mój błąd, ale nie zrobiłam zdjęcia, przed umyciem rąk.. ale uwierzcie mi nie spodziewałam się, że to wszystko mi zejdzie z paznokcia. Dla porównania powiem, że aplikacja i trwałość np. kawioru są o niebo lepsze. A teraz wyobraźcie sobie moje wkurzenie. Szykuję się na urodziny znajomego, byłam już prawie gotowa, została mi godzina, którą wykorzystałam właśnie na misterne tworzenie zamszowych paznokci. Sama aplikacja nadszarpnęła mi nieźle nerwy. Jednak kiedy zobaczyłam że cała moja robota poszła na marne pod wodą, to oj.... Joko była zła. Bardzo zła. Niecenzuralnie zła. :]
Nie wiem, czy to konkretnie zamsz od Wibo zawinił, czy każdy jeden tak właśnie się prezentuje. Lubię tą markę i ta wpadka tego nie zmieni. Jednak w recenzji muszę posłużyć się przykładem tego, czego konkretnie ja użyłam. A jak wasze doświadczenia z velvetem? Lepiej? Podobnie? Bo moje na pewno się skończyły ;)
Oh i jeszcze raz przepraszam za brak paznokciowych zdjęć, ale jak napisałam zostałam wzięta  z zaskoczenia, nie dało się ich zrobić.

Ps. Moje Kochane idę czytać wasze notki, bo uzbierało mi się zaległości. Postaram się nadrobić tyle na ile starczy mi dziś czasu. Wiem, że mi wybaczycie :*
Joko.

Wygrana u Testerki. Czyli Chwalę Się.

Hej Dziewczyny! 

Szczęście mi sprzyja i jakiś czas temu wygrałam rozdanie u Testerki za co jestem oczywiście bardzo wdzięczna. Komu z nas  nie buzują endorfiny kiedy wygrywa paczuszkę? :D Na zdjęciu obok przedstawiam wam jakie produkty znalazły u mnie domek.



Powiem wam, że co jak co ale największą uwagę skupił na sobie krem do twarzy Anatomicals. Dlaczego? Ma tak niebanalne napisy na opakowaniu, że z mojej strony wielki ukłon dla kogoś kto to wymyślił i miał jaja, żeby to umieścić na produkcie. 
Popatrzcie same:


W bardzo prostym i nie dosłownym tłumaczeniu jak ja to rozumiem:
Czy ten krem do twarzy ma taką nazwę, ponieważ jesteśmy wielkimi fanami czwórki swingujących amerykańskich chłopców, którzy wzięli nazwę swojego zespołu od bandy z dżungli, a mianowicie swingujących naczelnych owłosionych? Nie bardzo. A może to dlatego, że zawiera odmładzające gruczoły z wymienionych stworzeń? Kategorycznie nie. Jesteśmy zdecydowanie przeciw testom na zwierzętach, dowolnego rodzaju, nie mówiąc już o zawieraniu w produktach składników pochodzenia zwierzęcego. Powód w rzeczywistości jest bardzo prosty. Chcemy tego kremu dla Ciebie i Twojego ciała.




I znowu w tłumaczeniu:
 Nie możemy powiedzieć, że nasz krem do twarzy w 21 dni sprawi, że znowu będziesz wyglądać na 21 lat. Ponadto, nie został przetestowany na wiekowych kobietach tybetańskich, które nagle utraciły swoje zmarszczki. Jeśli naprawdę sądzisz, że krem nawilżający  w zawyżonej cenie  może zrobić dokładnie to, co mówią w reklamach, to kup go. Ale jeśli po prostu chcesz, utrzymać skórę elastyczna i miękką, chcielibyśmy powitać Cię  jako klienta :)

Generalnie dla mnie taki opis to szał :) Recenzji możecie spodziewać się wiadomo dopiero za jakiż czas.
Na koniec wrzucam jeszcze fotkę pomalowanych paznokci lakierem z paczuszki. 
Prawda , że ładny? Mi się bardzo podoba. 

  
Ps. Ja uciekam się szykować, bo uciekam na wieczorną posiadówkę z moją paczką , Tobie Ewcia dziękuję raz jeszcze, a was moje Kochane Czytelniczki pozdrawiam :*  
Ps 2. Co ten blogger kombinuje z tymi obrazkami po bokach, że tak zachodzą u wszystkich na notki?
The End
Joko.

Paleta Sleek Vintage Romance

Hej Kochane.

Kiedy u M.  zobaczyłam jak prezentuje się najnowsza paleta Sleek na jesień 2013 można powiedzieć, że
 była to miłość od pierwszego wejrzenia. Jesienna deszczowa aura kojarzy mi się bardzo z tajemniczością, a kolory w Sleek Vintage Romance na pewno można takimi nazwać. ;) Cóż. Musiała być moja.



Court in Cannes & Marry in Monte Casino & Romance in Rome & Meet in Madrid



Moja Opinia/ Charakterystyka. 

- Paleta zawiera dwanaście nowych odcieni z czego tylko jeden jest matowy, a dokładnie Propose in Prague.

- Cienie są miękkie, aksamitne, bardzo dobrze napigmentowane. Nie jestem specjalistką w dziedzinie makijażu, maluję tylko siebie samą, a mimo to pracuje mi się z tą paletą bardzo dobrze, łatwo i wygodnie. Nie osypują się, więc aplikacja na prawdę nie należy do trudnych.  You Gonna Do It.
Poza tym wytrzymały cały dzień i hmm pół nocy i nie wyblakły ani nie rolowały się. 

- Opakowanie, czarne, matowe, eleganckie. Jego minusem jest fakt że na macie zostają wszystkie odciski palców i ciężko doprowadzić to pudełeczko do idealnie gładkiego stanu. Takie tam info..dla pedantów :D

- Oprócz głębokich tajemniczych fioletów i dumnego złota w tej palecie zauroczyły mnie ...nazwy cieni. Czyż nie mają czegoś w sobie? Chociażby moje ulubione odcienie: Mary in Monte Casino, Meet in Madrit, Forever in Florence czy chociażby Pretty in Paris. Jestem kupiona.

Podsumowując:
Polecam z czystym sumieniem, zwłaszcza, że palety są dostępne w przeróżnych wariantach kolorystycznych więc każdy znajdzie coś dla siebie. Z Vintage Romance mogę otoczyć się tajemniczą, jesienną aurą..ach.
Cena: 37,49 zł. Produkt kupiłam w drogerii internetowej cocolita.pl .


Ps. Co do mojego makijażu, to wiecie... szału nie ma. Służy tylko do pokazania kolorów.
Pozdrawiam ciepło! :*

Żele Pod Prysznic Balea Mango i Jagoda

Hej Dziewczyny!

Wczoraj w pełni dotarło do mnie, że lato ostatecznie dobiegło końca kiedy na meczu Korony Kielce wymarzłam się strasznie mimo swetra, kurtki i kominowej chustki pod szyją. Powoli moje gusta kosmetyczne też przechodzą w jesienne smaki przesiąknięte czekoladą, wanilią czy cynamonem, ale zanim do tego dojdzie z przyjemnością wykańczam zapasy.
Zapraszam na recenzję:
Żele pod Prysznic Balea

W mojej łazience posiadam Brazil Mango z limitowanej edycji, które dostałam od Złotowłosej oraz Jagódkę, którą dostałam od Czarnej Ines.

Moja opinia:
- Nie odkryję Ameryki jeśli powiem, że Balea podbiła serca polskich kobiet szczególnie zapachami. Jest ich do wyboru bardzo dużo i jestem pewna, że każdy znajdzie coś dla siebie, co więcej od czasu do czasu można polować na te nowe z edycji limitowanych. Moje Mango i Jagoda bardzo mi się podobają przede wszystkim dlatego, że są intensywne i nie wyczuwam w nich chemii, no i pachną ekstra, czego chcieć więcej od zapachu?

- Kolejnym fantastycznym plusem jest kolorowa szata graficzna, która sprawia, że jeszcze chętniej po nie sięgam. Nie chcę was oszukiwać, więc powiem wam, że jestem bardzo łasa na ładny wygląd opakowania. 

Niebieska Jagoda & Żólte Mango
- Pod prysznicem pieni się ładnie i według mnie żel jest wydajny. Czasem dodaję go do kąpieli zamiast płynu, nie pachnie już tak intensywnie w wodzie, ale wciąż fajnie się pieni. Choć myślę, że fanów na prawdę sporej piany to niezadowoli :D

- Żel nie podrażnia, nie wysusza mojej skóry, ale też jej nie nawilża. Nie stanowi to dla mnie problemu, bo i tak codziennie wieczorem staram się balsamować ciało.

- Konsystencja jest zwyczajna nie za rzadka, nie za gęsta, ale za to jaka kolorowa! Popatrzcie same, dla mnie coś wspaniałego. 

- Butelka ma o tyle fajną konstrukcję, że może stać normalnie, ale też i "na głowie" więc ułatwia to wydobycie końcówki żelu. Doszukałam się jednak minusa w tym jakże nieskazitelnym wizerunku, a jest to fakt, że nie widzę zupełnie ile kosmetyku mi zostało i mogę się tylko domyślać.  No wiem, czepiam się, ale taka moja rola :)

Otwarcie typu klik.
- Kolejnym minusem jest fakt, że jak wiemy niemiecka Balea jest  trudno dostępna w Polsce, polecam jednak w tym przypadku zakupy w internecie, zwłaszcza, że cena 6 zł jest bardzo korzystna. 

Podsumowując:
Bogactwo kolorów i zapachów omamiło i mnie. Pozostaje wystosować tylko jakieś poważne pismo do sąsiadów o wprowadzenie produktów na polski rynek :D
Cena: ok 4-6 zł za 300 ml.
Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Glycerin, Coco-Glucoside, Sodium Lauroyl Glutamate, Glyceryl Oleate, Inulin, Lecithin, Polyquaterium-7, Citric Acid, Styrene/Arylates Copolymer, Propylene Glycol, Sodium Sulfate, Hydrogenated Palm, Glycerides Citrate, Tocopherol, Parfum, Citronellol, Sodium Benzoate, Phenoxyethanol. Skład wrzucam jeden dla ogólnego poglądu gdyż wszystkie są bardzo podobne.

Ps. Czekam od środy na najnowszą paletkę Sleek Vintage Romance i już nie mogę się doczekać. Gorzej będzie z pokazaniem wam makijażu wykonanego tą paletką, ale liczę na waszą wyrozumiałość :]
Buźka, 
Joko.

Let the finals begin.

Hej Hej Kochane!

Z piątkiem trzynastego o północy dobiegło końca moje Inauguracyjne Rozdanie.
Było mi bardzo miło, że aż tyle osób  postanowiło się zgłosić.
Właśnie dołączyłam do grona osób, które już wiedzą ile jest końcowej pracy z wpisywaniem tych wszystkich głosów w maszynę losującą. Myślałam, że dostanę oczopląsu trwałego.






Wiem, nikt tego nie czyta, a każdy jest ciekawy, a więc :
Tantatatatadam! Famfary:
And the winner is! :




* Widoczna wyżej liczba osób, to tak na prawdę suma wszystkich głosów
*  Numerki obok oznaczają numerek głosu. Gdyż ta maszyna nie przyjmuje dwóch takich samych nazw. 

Gratuluję Ci Puszko bardzo ! Za chwilkę wysyłam do Ciebie maila z tą mam nadzieję radosną nowiną :)
Gdyby ktoś był ciekawy to numerek dwa oznaczał, że jest to dokładnie los za wstawiony banerek. 

Bardzo dziękuję nowym osobom, a szczególnie tym, które brały udział w życiu mojego bloga, i które zamierzają uczestniczyć nadal. Cieszę się, że mogłam was poznać :)

PS. Dziewczyny nawet nie wiecie jak mi było smutno, że mogę wylosować tylko jedną z was. Sama się tego po sobie nie spodziewałam. Postanowiłam już dziś, że w następnym rozdaniu na pewno wygra więcej niż tylko jedna duszyczka :) i na pewno będzie osobne losowanie dla moich wiernych arcy gadułek.

Pozdrawiam
Joko :)

Trzynastego Arcy Joko Poleca part I

Oh my God it's Friday the 13th ! We all gonna DIE...
Or not ;)
Hej Dziewczyny!
Jak samopoczucie w ten piękny, deszczowy owiany tajemnicą dzień?
W związku z tą wyjątkową datą mam dla nową serię na moim blogu.
Recenzje to nasza codzienność, ale od czasu do czasu można trafić na inne niż to, małe perełki:



1.  Romantyczna Historia Pewnej Rocznicy: 
Zapraszam, Monnie.B klik klik. 

2. Nie denerwuj obsługi. Czyli kino oczami pracownika. 
Zapraszam, coraz-mniej klik klik

3. Chcesz olejować włosy? No ale jest tyle olei, że nie wiesz od czego zacząć? Tu znajdziesz bardzo czytelny podział:
Zapraszam, Michasia S. klik klik

4. Blogowa historia. Ciekawy tag. 
Zapraszam, Patka klik klik

5. Parabeny i SLS podobo wcale nie takie straszne. 
Zapraszam, lovesweetandcosmetics klik klik

6. Makijaże artystyczne i nie tylko. Czyli młoda osóbka udowadnia, że można malować bez kursów.
Zapraszam,  Kinga Piasecka klik klik

7. Mity i Fakty o Depilacji.
Zapraszam, darmoszki klik klik

8. Coś Motywującego
Zapraszam, Maercepanka klik klik 

9. Notka, która mnie zainspirowała do stworzenia tej u siebie. :) Czyli 7 wpisów subiektywnie u Esa. 
Zapraszam, 77fantasmagorie77 klik klik


Po co to wszystko? Blogerki to fantastyczne stworzenia. Dziewczyny wykonują tu kawał dobrej roboty jeśli chodzi o recenzje, ale potrafią też być bardzo kreatywne, pomocne, mają mnóstwo do powiedzenia, świetną osobowość i to coś. Właśnie tego typu posty chcę wam pokazywać. Może odkryjecie coś dla siebie :)

Jeśli wasze komentarze powiedzą mi, że warto robić taką serię to zostanie, a jeśli nie, to trudno. Pożyjemy zobaczymy.

A na koniec garstka faktów z okazji dzisiejszego dnia:
Piątek 13-tego:
-W ostatniej wieczerzy uczestniczyło 13 osób. 
-Kabała podaje, że istnieje 13 złych duchów.
-13 rozdział Apokalipsy jest rozdziałem mówiącym o Antychryście, o Bestii.
-W kartach tarota 13 symbolizuje śmierć.
-W tradycji żydowskiej i w kulturze japońskiej 13 jest uważana za liczbę szczęścia. 
 -Piątek trzynastego jest uznawany za dzień pechowy w krajach anglojęzycznych, francuskojęzycznych i portugalskojęzycznych, a także w Polsce, Estonii, Niemczech, Czechach, Norwegii, Finlandii, a nawet na Filipinach. 
- I taka mała dygresja: W piątek trzynastego należy unikać ludzi w maskach hokejowych. Tak a propo filmu
- 13-tego urodziła się Żaneta klik i żeby było śmieszniej to ją dopisałam :]

źródło: http://www.bialystokonline.pl/dlaczego-boimy-sie-piatku-trzynastego,artykul,62928,8,1.html
źródło:http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Pi%C4%85tek

Ps. Dziś o północy kończy się moje rozdanie, już wkrótce więc wyniki, już żałuję, że mogę nagrodzić tylko jedną osobę. Następnym razem będzie więcej wygranych :)
Pozdrawiam Joko :*



Maseczka Błotna Przeciwzmarszowa Efektima

Hej Dziewczyny!

W życiu każdej kobiety jest taki jeden traumatyczny dzień, w którym dociera do niej, że pojawia się jej pierwsza zmarszczka.  W moim przypadku ten dzień już nadszedł, wykryłam u siebie płyciutką rozwijającą się zmarszczkę na czole. Postanowiłam z nią walczyć!

Maseczka Błotna Przeciwzmarszkowa Efektima 

A tak poważnie to wiem, że zmarszczki i tak prędzej czy później się pojawią, ale chciałabym jak najbardziej opóźnić ten proces, albo chociaż spłycić to co już zdarzyło powstać. 
Moja Cera: tłusta, strefa T się świeci, jednak nie mam problemu ze zmianami skórnymi, ciężko ją podrażnić.

Opis produktu:
Odmładzająca skórę maseczka, na bazie błota zawierającego 70% substancji organicznych. 


Głęboko wnika w pory, absorbuje nagromadzone zanieczyszczenia, dodaje blasku i witalności. Biostymuluje komórki skóry, powodując wzrost elastyczności i efekt wzmocnienia naskórka.
Dodatkowo maseczka wzbogacona została w wyciąg z kwiatu orchidei, który nawilża, działa przeciwstarzeniowo oraz redukuje drobne zmarszczki.
Efektem zabiegu jest wzmocniona, bardziej napięta i elastyczna skóra. Zmarszczki są mniej widoczne, a cera świeża i promienna.



Moja Opinia:

 - Wykonałam pięć zabiegów ta maseczką i moja mała raczkująca zmarszczka nie została ani trochę wygładzona. Nie wiem czy powinnam się nie poddawać i wciąż stosować maskę, ale już mi się znudziła.

- Jednak moja skóra po zmyciu maski była na pewno napięta i promienna, bardzo podobał mi się taki efekt, którego dawno nie czułam.

- Opakowanie to tradycyjna saszetka. Szata graficzna jest w porządku, widać, że będzie błotko.

- Konsystencja ubita, kremowa, łatwo się ją rozprowadza, w kolorze zgniłej zieleni wymieszanej z szarościami i żółcią. Dla mnie pachnie jak ziemia po deszczu w połączeniu z lekką wonią kwiatów. Szału nie ma, tragedii też nie. Wygląda się w niej jak typowy potworek z bagien zwłaszcza jak lekko przysycha. Z tego właśnie powodu jednak oszczędziłam wam swojego zdjęcia ;D

- Czytałam wiele opinii, że maska podrażnia, ale ja nie zauważyłam niczego takiego, jak już wcześniej napisałam, generalnie moja skóra wrażliwa nie jest. Daje radę :]

 - Czytałam też pretensje, że produkt starcza tylko na samą twarz. Mi starczył spokojnie na twarz, szyję i dekolt,  więc czegoś tu nie rozumiem.

Podsumowując:
Mała trauma w postaci zmarszczki nie spłyciła się, czego najbardziej oczekiwałam. Jednak moja buzia wyglądała widocznie lepiej i bardziej promiennie po zmyciu maski. Efekt jest na tyle przyjemny, że od czasu do czasu będę wracać do tej maski, bo jednak błotko musiało mi dać coś dobrego.
Cena: ok 2,50 za 10 ml.. Produkt kupiony w Rossmannie.
Skład: Aqua, Silt, Butylparaben, Ethylparaben, Isobutylparaben, Cyclopentasiloxane, Cyclohexasiloxane, Diaprylyl, Ether, Gryceryl Stearate, Peg-100 Stearate, Kaolin, Glycerin, Glyceryl Stearate, Propylene Glycol, Cattleya Skinneri Exstract, Stearid Acid, Cetyl Alcohol, Phenoxytethanol, Dmdm Hydantoin, Methylparaben, Propylparaben, Parfum.


Ps. Powiem wam tylko, że dziś boli mnie głowa, muszę pić dużo wody i moje życie towarzyskie mnie wykańcza. Domyślcie się :) Ach i znajomi wymyślili, że jestem jak Barney z " Jak poznałem waszą matkę" Whaaaat?
Pozdrawiam,
Joko :]


---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przypominam tez o moim rozdaniu, które wkrótce dobiegnie końca :)
Zapraszam serdecznie. 

 

Sierpniowy Fj Box

Hej Dziewczyny!

Mamy wrzesień więc przychodzę do was z sierpniowym boxem. Nie chodzi jednak o żadne opóźnienie. Po prostu przesyłka dotarła do mnie jako wygrana u Żanety Dżanety  z Babskiego Kącika :) Zapraszam na jej bloga Klik.

Wybrałam się po wielu trudach i znojach na wycieczkę w celu sfotografowania zawartości tego bogatego pudełeczka. Miała być stylizacja, wystroiłam się, wypiękniłam i taka ze mnie Top Madel, że nic z tego nie wyszło :D Za to możecie podziwiać moje ręce, trochę twarzy i inne kawałki ciała a strój możecie sobie wyobrazić dowolny. Prawda, że wygodna jestem? ;)
Zapraszam na skarby Sierpniowego Fj Boxa :


Przepiękne kolorowe kolczyki, na które najbardziej czekałam. Nie zawiodły! Są boskie. Plus łososiowa bransoletka.

Bransoletka świetnie komponuje się w jesienne już liście.


W zestawie były też kolczyki dla fanów subtelnych dodatków. Moja różyczkowa wpinka we włosy bardzo mi do nich pasuje :)


Oryginalny, pierścień. Ochrzciłam ten styl jako "Styl na Xenę Wojowniczą Księżniczkę".
Tylko dla odważnych ;D

Bransoletka po raz kolejny.

  
Komplet Naszyjnik & Bransoletka. (plus moje własne różyczki do dekoracji )


Nie wiem co to było, ale na pewno nie zakazany owoc ;)


Jakie skarby czekają nas we wrześniowym Fj Boxie? Tego jeszcze nie wiem, choć nie wszystko do końca było w moim stylu to na pewno skorzystałam, a przy okazji mama. Podsumowując osobiście na razie jestem nastawiona na zakup wrześniowego :)

A teraz czas na skromne podziękowania:
Żanecie Serockiej: Za wspaniałą nagrodę :*
Pani Kasi z Fj Boxa: Która pozwoliła Żanecie wylosować jeszcze jedno pudełko i właśnie to bonusowe trafiło do mnie. No wiem, życiowy fart.
Mojemu mężczyźnie: Za zostanie fotografem wbrew własnej woli. Za znoszenie mojego każdego " No nie widzisz, że miałam źle włosy? Popraw mi.. Wyszłam jak orka... Mój nos jest za długi no weź mnie ustaw w końcu. "

Pozdrawiam,
Joko :*

Famme Fatale czyli Krwisto Czerwony Bell Air Flow

Cześć  Kobietki.

W każdej z nas drzemie uwodzicielka. Tak nawet w Tobie dziewczyno w glanach i w Tobie też szara
myszko z pamiętnikiem w ręku. Nie oszukacie mnie. Gdybyście stały przede mną celowałabym w was palcem wskazującym i udawała groźną minę, choć zazwyczaj mi nie wychodzi i kończy się śmiechem. Wszystkie mamy coś w sobie i wszystkie potrafimy zawrócić w głowie. Ale co by było gdybyśmy choć na jeden dzień mogły zmienić się w taką prawdziwą  famme fatale... ach..
Podejdźmy bardziej technicznie do tematu: Jak wygląda właściwie typowa uwodzicielka?
 Czerwone usta, przeszywające spojrzenie zza smolistych rzęs, koronkowe dodatki, niebotyczne szpilki, pewność siebie i.....czerwone paznokcie.
Zapraszam:

Lakier do Paznokci Bell Air Flow nr 65

- Bardziej krwistej czerwieni kojarzącej się z kobietą wamp nigdy nie spotkałam. Jest bardzo mocna, wyrazista, seksowna i dla odważnych. 

- Podobno to nowa formuła dzięki, której lakier przepuszcza cząsteczki powietrza i paznokcie oddychają. Czy to prawda? Nie wiem nie zauważyłam, żeby wcześniej się dusiły, teraz też nie chwalą się, ze mają więcej tlenu :]


- Konsystencja jest rzadka i lejąca się. Lakier ma ochotę spłynąć z płytki. Staram się nakładać go mniej na pędzelek, który jest długi i cienki. Wtedy aplikacja jest łatwiejsza. Aczkolwiek do najłatwiejszych nie należy. 

- Buteleczka, posta, zwykła, bez zdobień, niczym się specjalnie nie wyróżnia Szkoda. 

- Producent obiecuje, że wystarczy jedna warstwa lakieru, żeby ładnie pokryć płytkę. Ma rację, lakier też nie smuży. Dla zasady nałożyłam kolejną warstwę i powiem wam, że mimo wszystko bardziej mi się podobał podwójny efekt. 

- Wysycha w około 5 minut. Dobry czas.

- Jak to z wytrzymałością lakieru bywa, według mnie zależy od tego kto co stosuje pod nim i na niego i czy w ogóle to robi. Dlatego nie lubię się wypowiadać na ten temat. 

- Dostępny w szerokiej bardzo ładnej gamie kolorystycznej bez drobinek. 

Podsumowując:
Krwisty kolor nr 65 w połączeniu z czerwonymi ustami i perłową biżuterią pozwolił mi choć na chwilę poczuć się jak prawdziwa kobieta wamp rodem z kryminałów. Uwiodłam nawet pewnego mężczyznę (nieważne że od lat tego samego) , ale i ja wpadłam po uszy i wiecie...tyle z mojego " famme fatalowania"
Serię Air Flow jednak polecam, warto się z nią zapoznać. 
Cena: ok. 10-12 zł . Produkt dostałam od sister, ale widziałam, że jest dostępny np w Naturze. 

Ps. Już wkrótce zapraszam was na post o Fj Boxie,  który dostałam dzięki Żanecie z Babskiego Kącika.
Ps. 2. Dziś wybieram się na piwko ze znajomymi. A wiadomo że grzeczne dziewczynki nie wracają do domu przed północą ^^.  Wasze blogi więc odwiedzę jutro. Życzę miłego wieczoru ;*
Joko.


Balea Krem do Rąk Owoce Leśne.

Hallo Mädchen !

Spokojnie, jeszcze nie oszalałam, że piszę do was po niemiecku. Swoją drogą umiem powiedzieć tylko jedno zdanie w tym języku, ale lepiej będzie jeśli go nie przytoczę. Nie ukrywam, że ze względu na historię, delikatnie mówiąc co najmniej nie pałam sympatią  do tego kraju. Moją niechęć dawano, dawno temu znacznie zmiękczył jednak pobyt w nadmorskim Ahlbecku a do tego jestem w stanie dać im plusa za... firmę Balea :) Zapraszam :
  


Balea Krem do Rąk Owoce Leśne 

Krem stał się moim codziennym rytuałem rano i wieczorem, a nawet w ciągu dnia. Kosmetyk dostałam od Czarnej Ines, przy okazji zapraszam do odwiedzin tej pięknookiej blogerki. Moje dłonie są mało wymagające, nie są suche ani zniszczone, jak na takim typie sprawdza się ten krem?


Moja opinia:

Opakowanie jest kolorowe, przykuwa wzrok. Motyw przewodni to owoce. Bardzo podoba mi się taka szata graficzna, aż ma się ochotę sięgać po tak pięknie podany kosmetyk. Niby mówi się, że zawartość jest najważniejsza, ale to na prawdę miły dodatek.

Tubka stoi "na głowie" dzięki czemu krem spływa swobodnie w stronę otworu. Nakrętka nie jest odkręcana, więc nie ma ryzyka szalonego turlania się po podłodze, za to mamy zatrzask i czasem boję się o swoje paznokcie, ale tragedii nie ma.

Najważniejsze jest chyba to, że moje dłonie są po nim nawilżone, a skóra bardzo gładka, mięciutka oraz jest  tak zwany efekt reklamowy: "aksamitna w dotyku"  ;D



 Krem jest koloru białego. Oh szkoda, że nie malinowego :) Konsystencja jest bardzo delikatna, szybko się wchłania, nie pozostawia żadnego filmu na skórze. Produkt nie jest też tłusty. Do moich mało wymagających dłoni, zwłaszcza latem, jest idealny, ale zastanawiam się jak się sprawdzi zimą, lub na suchej skórze.

Zapach jest bardzo ładny, mi pachnie jeżyną, może porzeczką.. Dla fanów pachnącej skóry zaznaczam, że u mnie na skórze utrzymuje się co najmniej dwie godziny. 


Produkt jest trudno dostępny w Polsce, ale jeśli ktoś nie miał jeszcze okazji go dostać polecam sprzedaż internetową, tam nie trudno wcale dostać tych kosmetyków. Uff :)

Podsumowując: Moja skóra jest gładka i aksamitna, a używanie tego kremu to dla mnie czyta przyjemność zakrawająca o uzależnienie. Sięgam po niego często i wcale mi się nie nudzi.





Cena: ok. 8zł produkt dostępny w internecie, np. na Allegro.
 
Skład: AQUA · ETHYLHEXYL STEARATE · ISOPROPYL PALMITATE · OLEA EUROPAEA FRUIT OIL · POLYGLYCERYL-3 METHYLGLUCOSE DISTEARATE · GLYCERIN, BUTYLENE GLYCOL · GLYCERYL STEARATE · CETEARYL ALCOHOL· PROPYLENE GLYCOL· PARFUM · PHENOXYETHANOL · BENZYL ALCOHOL · PANTHENOL · TOCOPHERYL ACETATE · ALLANTOIN · SODIUM CARBOMER · ETHYLHEXYLGLYCERIN · CITRIC ACID · TRISODIUM ETHYLENEDIAMINE DISUCCINATE · LIMONENE · BENZYL BENZOATE · CITRAL · LINALOOL


Ps. Nawet nie wiecie jak ciężko było mi nie podjadać rekwizytów w mojej scenografii zdjęciowej :D
Pozdrawiam,
Joko.

Green Pharmacy Szampon do Włosów Łopian Większy

Hej Dziewczyny. 

Zapoznam was dziś z moimi niesfornymi, niesłuchanymi, leniwymi włosami ;) Zdjęć na razie nie będzie, może kiedyś. W związku z tym pobudzam waszą wyobraźnię do zobrazowania sobie tego w głowie.
Moje włosy są niskoporowate, z tego względu nie puszą się, są gładkie i niestety często robią wrażenie "ulizanych". Myte są codziennie rano. Ani suche ani przetłuszczające się. Bardzo wypadają. Porostu jakiegokolwiek prawie brak. 
Szampon kupiłam głównie ze względu na naturalny skład i zawartość łopianu, który ma wzmacniać wypadające włosy i pobudzać ich porost.
Zapraszam na recenzję:

Szampon do każdego rodzaju włosów. Łopian Większy. Green Pharmacy 

" Ekstrakt z korzenia łopianu większego (...) działa korzystnie na cebulki włosowe, zapobiega i łagodzi wypadanie włosów i pobudza wzrost nowych. Odżywia, nawilża włosy i skórę głowy. Zmniejsza łojotok, dzięki czemu włosy wolniej się przetłuszczają i dłużej pozostają piękne"
Działanie Szamponu Mój Rodzaj Włosów &
Moja Opinia:

- Niestety po miesiącu stosowania nie widzę, żadnej różnicy nawet centymetrowej w poroście moich włosów. Mam z tym ogromny problem, a i ten szampon mi nie pomógł. 

- Nie zauważyłam, żeby włosów wypadało mi mniej. Wciąż są dosłownie wszędzie. Na szczotce, na podłodze, w wannie po myciu.

- Moje  włosy są dużo bardziej nawilżone, co za tym idzie jeszcze bardziej gładkie niż miałam wcześniej.

- Nie podrażnił mnie, aczkolwiek skóry mojej głowy chyba jeszcze nic nie podrażniło więc nie jestem w tym temacie ekspertem :]

 -  Jak na szampon z serii tych ziołowych ma całkiem NIEZŁĄ szatę graficzną ale mogłaby być lepsza. Zauważyłam, że właśnie te produkty z naturalnym składem mają taki ubogi wygląd, ja to rozumiem, że one bronią się swoją zawartością, ale fajnie byłoby nacieszyć też oko :)

- Konsystencja ot jak każdego szamponu, do tego zaserwowana w przezroczystej formie. Zapach jest jak zapewne się domyślacie ziołowy, jednak dla mnie całkiem przyjemny. Na włosach pozostaje bardzo lekko wyczuwalny.

- Jego wydajność jest zaskakująca. Producent  zaleca użycie dosłownie małej ilości, ale przy małej ilości ja nie potrafię go spienić. Nakładam więc więcej szamponu niż przy tych, które mają ulepszacze. Mimo codziennego stosowania od miesiąca została mi jeszcze prawie 1/4 :)

Cena ok 9zł, w promocji kupiłam za 7 zł i była to prawdopodobnie Natura.
Skład: Aqua, Sodium Myreth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Lauryl Glucoside, Cocamide DEA, Sodium Chloride, Panthenol, Arctium Lappa Extract, PEG-12 Dimethicone, Polyquaternium 10, Citric Acid, Parfume, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylchloroisothiazolinone Hexyl Cinnamal Linaloot.

Podsumowując: Nie wrócę więcej do szamponu ze względu na dalsze poszukiwania takiego, który ruszy choć trochę z miejsca mój porost, ewentualnie zmniejszy wypadanie włosów. Na tej linii mnie zawiódł.
Wygładził moje włosy i nawilżył, ale miałam wrażenie, że są jeszcze bardziej gładkie więc bardziej oklapnięte i ulizane. Dlatego nie skreślam tego szamponu, a polecam osobom o wysokoporowatych włosach, podejrzewam, że może ujarzmić puszenie. Jestem ciekawa jak właśnie na takim typie by się sprawdził, a nie kosztuje dużo :)
Ktoś ma jakieś doświadczenie z Łopianem od GP?

Ps. Dziękuję bardzo za tak żarliwą dyskusję w poprzednim poście, oraz słowa wsparcia. Spisałyście się fantastycznie zwłaszcza, że wszystko przebiegło kulturalnie, konstruktywnie i bez niepotrzebnych złośliwości.
Z niektórych komentarzy miałam też nie mały ubaw, zwłaszcza jak dało się odgadnąć, że wcale notki nie przeczytały a kierowały się jej tytułem :]

Wasza Joko :*